Czy Certyfikacja Szkółek Piłkarskich wpłynęła na szkolenie w piłce nożnej?

Jak wygląda sytuacja z Programem Certyfikacji Szkółek? Wielkimi krokami zbliża się trzecia edycja tego projektu, dlatego postanowiliśmy zweryfikować jego funkcjonowanie, a także podejście PZPN do szkółek i akademii piłkarskich. Czy faktycznie największym problemem w Certyfikacji Szkółek Piłkarskich są jej uczestnicy, czyli kluby? Wydaje się, że Program tylko wzmocnił podziały w środowisku piłkarskim i jeszcze bardziej oddalił PZPN od realiów codziennej pracy tysięcy małych, lokalnych klubów, które dbają o rozwój podstawy szkoleniowej.

Jaki czas temu, na antenie radia Weszło FM, miała miejsce audycja z cyklu Jak Uczyć Futbolu, dotycząca Programu Certyfikacji Szkółek Piłkarskich. Gościem audycji prowadzonej przez Przemysława Mamczaka była Magdalena Urbańska, Dyrektor Departamentu Grassroots w PZPN, odpowiedzialna za projekt Certyfikacji, a także Maciej Zięba, prezes klubu Kabel Kraków, jeden z uczestników Programu. W trakcie audycji padło wiele kwestii, które zwracają uwagę na problemy klubów, a także wyzwania stawiane przed projektem. Uznaliśmy, że warto wykorzystać audycję jako punkt odniesienia, jako że jest to ostania, tak szeroka publiczna wypowiedź przedstawiciela PZPN w temacie Certyfikacji.

Najważniejsza refleksja, która pojawia się po odsłuchaniu całej audycji to wrażenie, że zdaniem Związku największym problemem Programu są jej uczestnicy, a więc kluby, szkółki i akademie. Pojawiło się wiele zarzutów w stosunku do środowiska piłkarskiego, co zdaje się jeszcze bardziej pogłębiać dostrzegalny od dłuższego czasu problem, a więc duży dystans i rosnące oderwanie Polskiego Związku Piłki Nożnej od realiów małych, lokalnych klubów, które starają się rozwijać podstawę piramidy szkoleniowej. Generalizowanie, oskarżenia, niedomówienia czy wręcz otwarta krytyka klubów to zdecydowanie nie jest sposób na budowanie dobrej relacji na linii PZPN – środowisko. Wydaje się, że mając na uwadze cele Programu, relacje powinny być dużo bardziej partnerskie i otwarte na dialog.

To właśnie kwestia komunikacji jest jednym z największych problemów, jakie wskazywali uczestnicy Programu. Komunikacja w zakresie regulaminu i wprowadzanie w nim zmian w trakcie, komunikacja z działem IT odpowiedzialnym za program do zarządzania (który sam w sobie był bardzo dużym problemem), komunikacja w przypadku negatywnych opinii czy odwołań do poszczególnych Komisji.

W trakcie audycji pojawiło się również wiele kwestii, które nie zostały do końca wyjaśnione, lub które rodzą kolejne pytania i wątpliwości. Pojawia się chociażby pytanie o traktowanie w kolejnych edycjach klubów, które utraciły certyfikat – zgodnie z obecnie obowiązującym regulaminem, taki klub podlega karencji i nie może aplikować do 3 edycji Programu. Co ciekawe, nie ma to zastosowania dla klubów, które same zrezygnowały z Certyfikacji! Pytanie, czy jest to sprawiedliwe w stosunku do klubów? Gdyby informacja o tym była podana wcześniej, zapewne część klubów, widząc problemy w Programie, same zrezygnowałyby z uczestnictwa, zostawiając sobie otwartą furtkę do kolejnych edycji. Należy zauważyć, że w 3 edycji mowa już jest tylko o kilkuset klubach, dla których wystarczy miejsc. Realnie będzie to zapewne około 100-150, bo przecież zdecydowana większość uczestników pierwszej edycji będzie ponownie się ubiegać o Certyfikaty – pytanie, czy takie ograniczanie ma coś wspólnego z upowszechnianiem i promocją piłki nożnej?

Warto też zadać pytania o koszty realizacji projektu – koszty stworzenia systemu do zarządzania, który na potrzeby trzeciej edycji i tak będzie tworzony od nowa, koszty administracyjne, promocyjne. Jakie były koszty programistyczne, kto odpowiadał za tworzenie systemu, ile osób było zaangażowanych w obsługę prawno-finansową projektu? I zasadnicze pytanie, czy wszystkie te koszty przyniosły realne efekty? Pytanie, co właściwie miało tym efektem być? Podniesienie poziomu i jakości szkolenia, czy może zebranie potężnej bazy danych o klubach, zawodnikach i rodzicach? Miał być rozwój, profesjonalizacja i budowanie pozytywnego wizerunku za publiczne środki, a są podziały i już blisko 3-letnia krytyka programu.

Dalej pojawiły się również liczne problemy, związane z codziennym funkcjonowaniem Programu – postaramy się zweryfikować je, odnosząc się bezpośrednio do słów Dyrektora Departamentu Grassroots:

  • „Komisja weryfikacyjna dawała czas na odpowiedź” – pomimo zapewnień przedstawiciela PZPN, w praktyce okazywało się, że Komisja, choć teoretycznie dawała czas na odpowiedź, w rzeczywistości sama nie reagowała na maile, telefony, prośby czy zapytania, lub udzielała odpowiedzi po kilku miesiącach.
  • „Jedyny zgrzyt to liczba treningów w cyklu” – to zdaniem przedstawiciela PZPN był jedyny zgrzyt w Programie – w rzeczywistości tych „zgrzytów” z punktu widzenia klubów było zdecydowanie więcej, w zasadzie trudno byłoby znaleźć klubów, który proces Certyfikacji przeszedł bez takich „zgrzytów”.
  • „Certyfikacja ma charakter partnerski” – trudno nazwać relację partnerską w sytuacji, gdy PZPN nie odpowiada na maile ani prośby o spotkania. Rozumiemy, że skala projektu na początku była duża, natomiast nie usprawiedliwia to straty czasu, stresu i zaangażowania klubów, które przez wiele dni czekały na jakąkolwiek odpowiedź ze strony Związku,
  • Powiązania Trenerów monitorujących z lokalnymi klubami – w pierwotnym regulaminie Certyfikacji był zapis, który wprost wskazywał, że Monitorzy nie mogą weryfikować klubów w swoim województwie. W trakcie trwania Programu zapis ten został zmieniony, co doprowadziło do wielu potencjalnie patologicznych sytuacji, gdzie Monitorzy oceniali swoich znajomych lub wręcz konkurentów.
  • Pamiętajcie, że za programem stoją w PZPN ludzie, że jesteśmy wszyscy razem w programie”. Za każdym projektem stoją ludzie, również po stronie klubów, o czym Związek zdaje się nie pamiętać. Chodzi nie tylko o brak partnerskiej relacji i otwartej komunikacji, ale także faktu, że z masowego w swoich założeniach programu, obecnie zostało około 10-15% uczestników.
  • Zaświadczenie z Krajowego Rejestru Karnego – temat ten zajął dużo czasu nerwów, a w rzeczywistości mógłby zostać łatwo i szybko rozwiązany poprzez modyfikację w systemie.
  • „Dajmy projektowi trochę wybrzmieć, dajmy trochę czasu” – rozumiemy, że każdy projekt potrzebuje okresu wdrożeniowego, pytanie jak długiego? Okres 3 lat wydaje się nieco zbyt długi, zwłaszcza gdy mowa o długo szykowanym projekcie, który miał wywołać rewolucję w szkoleniu. W rzeczywistości okazał się programem, który wprowadza dodatkowe rozwarstwienie pomiędzy klubami, zamiast budować jak najszerszy dół piramidy szkoleniowej, czym z założenia miał zajmować się Departament Grassroots.
  • „Tylko 43% pisze odwołanie” – może warto zadać pytanie „dlaczego”? Może reszta jest zmęczona i zniechęcona, albo nie widzi możliwości otwartego dialogu z PZPN? Może małe kluby wychodzą z założenia, że nie mają szans dochodzić swoich praw w relacjach z potentatem, jakim jest Związek?
  • „My nie wiemy, czy wygramy konkurs w Ministerstwie” – trudno przypuszczać, żeby jakikolwiek inny podmiot był w stanie spełnić wymogi, które zostały przedstawione w ogłoszeniu konkursowym Ministerstwa.
  • „Nikt nie stracił certyfikatu za niezarejestrowanego zawodnika” – z naszych informacji wynika, że w wielu przypadkach było to jednak podstawą do oceny negatywnej. Wielu trenerów monitorujących wpisywało to jako poważny błąd w systemie oceny zerojedynkowej, co przyczyniało się do odebrania, jak również komisja odwoławcza również podchodziła rygorystycznie do tego absurdalnego zapisu regulaminowego.
  • W swoich wypowiedziach przedstawiciel PZPN często odwoływał się do statystyk i wyników badań, które rzekomo były przeprowadzone wśród uczestników Certyfikacji. Może warto byłoby podzielić się ze środowiskiem szczegółami tych badań i ankiet? Szczególnie, że wiele klubów nie wiedziało o takich badaniach. Czy były nim objęte również kluby, które zrezygnowały lub zostały odrzucone z Programu?

Podsumowując, wydaje się, że Program Certyfikacji może okazać się niestety kolejnym projektem, który mija się ze swoimi założeniami, i zamiast rewolucją stanie się tylko ciekawym dodatkiem do budżetu dla silnych akademii, a na pewno nie narzędziem do integracji środowiska. Rozumiemy, że w interesie polskiej piłki nożnej jest ich rozwój, jednak dyskryminuje to małe, lokalne kluby i szkółki, które nie mają takiego potencjału organizacyjnego, a które dbają o zarażanie najmłodszych pasją do piłki nożnej. W obecnej formie Certyfikacja jest programem dla silnych, sprawnie funkcjonujących klubów – jednak w rzeczywistości jest to niewielka część z nich. Może warto pomyśleć o projekcie, który będzie stanowił realne wsparcie dla najmniejszych?

Dajcie znać, jakie były Wasze doświadczenia z Programem Certyfikacji i jak oceniacie funkcjonowanie tego projektu po blisko 3 latach. 

 

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *